Dziś Tłusty Czwartek, a to oznacza, że każdy z nas zje statystycznie 2,5 pączka. W skali całego kraju zjadamy w tym dniu 100 milionów tych słodkich ciastek. Czy jednak ta tradycja była również znana dawnym Mazurom? To może Was zdziwić.
Ani Tłusty Czwartek, ani tym bardziej pączki nie były znane dawnym mieszkańcom Mazur, czyli Prus Wschodnich. Jeśli przed okresem postu już coś zjedli „extra” to na pewno nie na słodko, a raczej na słono i bardziej tłusto.
Tłusty Czwartek i zwyczaj jedzenia słodkich pączków na Mazury przywędrował dopiero po zakończeniu II wojny światowej, wraz z nowymi osadnikami z całej Polski – również z utraconych Kresów Wschodnich.
Zamiast Tłustego Czwartku i „śledzika” - zapusty na Mazurach
Dawni Mazurzy obchodzili w tym okresie „zapusty”. Bawili się wtedy wszyscy mieszkańcy wsi. W domach piekli pączki i „plince", przygotowywali lepsze niż zwykle jedzenie. W karczmach zaś odbywały się tańce, organizatorkami, których były kobiety. One to wykonywały tańce o znaczeniu magicznym, na przykład z wysokimi podskokami, aby len dobrze rósł.
Skoki "na len" odbywały się w ostatni wtorek karnawału, w poniedziałek zaś wykonywano je po to, aby dobrze rosły kartofle, a w niedzielę - zboże.
Mazurskie pączki - tłuste i na słono
Mazurzy pączki jadali. Jednak bardzo byście się zdziwili ich wyglądem i smakiem. Bardzo się od naszych słodyczy różniły. Takie przekąski przygotowywano w okresie zapustów. Nie były jednak słodkie, a słone oraz zawierały kawałki tłustego mięsa, głównie skwarki. Stąd w tradycji ten dzień nazywamy właśnie tłustym, a nie słodkim czwartkiem.
Nie tylko pączki i zabawa, ale również obowiązkowe kuligi na Mazurach
Na Mazurach uważano, że aby len rósł dobrze, należało jechać jak najdalej saniami, które ciągnęły konie najlepiej w towarzystwie źrebaka. Oprócz dźwięku dzwoneczków słychać było pieśni śpiewane przez uczestników kuligu przy akompaniamencie harmonii oraz śmiech, gdyż wszyscy byli bardzo weseli. Zabawy odbywały się w domach. Dziewczyny przygotowywały jedzenie, a chłopcy przywozili wódkę.
Mazurskie orszaki przebierańców
Na Mazurach żywa była tradycja chodzenia orszaków przebierańców, wśród których były postacie zwierząt (niedźwiedź, koza, bocian). Zwyczaj ten jest przeżytkiem z czasów pogańskich. Była to tzw. "magia wegetatywna", czyli działania zmierzające do wymuszenia na przyrodzie obfitych plonów w nadchodzącym roku. Koza symbolizowała płodność, rozrodcze siły przyrody, bocian - siły przyrody przyjazne człowiekowi, a niedźwiedź - wrogie.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!