Czy mazurscy ratownicy wodni będą w swojej pracy wykorzystywali drony ratownicze i patrolowe? Członkowie Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego brali udział w szkoleniu z obsługi dronów i nie kryją, że przymierzają się do zakupu takiego urządzenia.
Członkowie Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego brali udział w szkoleniu związanym z obsługą i wykorzystywaniem dronów ratowniczych w Sopocie. Warsztaty były podzielone na dwie części, teoretyczną i praktyczną.
Czy takie drony pojawią się wkrótce nad mazurskimi jeziorami?
- Przymierzamy się do zakupu drona, a szkolenie było dobrym momentem, aby poznać dokładnie parametry techniczne oraz możliwości dronów. Podczas spotkania mogliśmy obejrzeć drony różnych firm oraz wymienić się doświadczeniami ze służbami ratowniczymi, które wykorzystują tego typu urządzenia. Zakup drona musi być przemyślany ze względów technicznych jak prowadzenie poszukiwań przy użyciu kamery termowizyjnej, noktowizyjnej, w warunkach dziennych i nocnych, przy dużym wietrze oraz najważniejsze to program do obsługi, który to wszystko potem przeanalizuje i pomoże w odnalezieniu osoby poszkodowanej. Chcielibyśmy wykorzystać drona do celów ratowniczo-poszukiwawczych, gdyż dwóch czynnie działających ratowników zostało przeszkolonych przez Komendę Główną Policji z zakresu poszukiwania osób zaginionych. Posiadamy odpowiedni sprzęt do tego typu działań i chcielibyśmy go wzbogacić o drona, który z pewnością skróciłby czas poszukiwań. Jeśli uda nam się zakup możemy powrócić do tematu – mówi nam Tomasz Kurowicki z Mazurskiego Ochotnicze Pogotowia Ratunkowego w Giżycku.
Wiadomo, że już przynajmniej od dwóch lat WOPR testuje możliwości, jakie mogą dać drony w ratownictwie wodnym. Dron dociera do tonącej osoby średnio po 30 sekundach, podczas gdy ratownikom zajmuje to pięć razy więcej czasu. W przypadku podtopień szybkość reakcji bywa kluczowa, więc nowy system wygląda obiecująco.
Drony mają holować ludzi do brzegu. Duży ośmiowirnikowy kopter jest wyposażony w boję ratowniczą na długiej lince. Boja jest zrzucana przez operatora drona tuż przy osobie potrzebującej pomocy. Tonący może złapać się boi, a następnie zostać odholowany do brzegu lub na płyciznę.
Jak informuje WOPR, testy są obiecujące i wskazuje, że taki dron bezproblemowo holuje osoby ważące 60 kg na odległość 50 m. System jest przewidziany do holowania osób ważących aż do 150 kg. Dodatkowo taki podniebny sprzęt przyda się w akcjach poszukiwawczych.
Operatorzy dronów muszą przejść szkolenie i oczywiście mieć świadectwo kwalifikacji. Uprawnienia muszą obejmować latanie poza zasięgiem wzroku (BVLOS). Akcje mają być możliwe do przeprowadzenia również nocą.
Testy idą dobrze, ale do wdrożenia systemu dronów-ratowników minie jeszcze dużo czasu. Wymaga to drogiego sprzętu, ale też wyszkolonych ludzi. Jeśli drony mają być skuteczne, muszą być gotowe do startu w każdej chwili, co wymaga konserwacji urządzeń i dbania chociażby o naładowanie akumulatorów.
Same drony są powszechnie wykorzystywane przez służby ratunkowe, zwłaszcza w górach. Drony dosłownie ratują życie himalaistów, a ratownicy medyczni wykorzystują je w obszarach, do których dojazd autem jest bardzo trudny lub niemożliwy.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.