ReklamaA1 - Mazurska Jagnięcina

Ogromny problem na Mazurach. "To jest najgorsze, z czym się spotykamy"

Bieżące30 czerwca 2022, 5:55Komentarzy: 5
Ogromny problem na Mazurach. "To jest najgorsze, z czym się spotykamy"
 fot. mazury24.eu

Piotr Jakubowski, burmistrz Mikołajek był gościem programu WP "Newsroom". Przyznał, że złagodzenie przepisów dotyczących możliwości korzystania ze sprzętu wodnego nakręciło liczbę turystów i daje zarobić. Zwrócił jednak uwagę na ogromny problem, który to wygenerowało.

Burmistrz Mikołajek – „to obecnie duży problem na Mazurach”

Niedawno na Mazurach doszło do tragicznych wypadków. Na jeziorze Tałty łódź, która otrzymała falę boczną – wywróciła się i zatonęła. W kabinie jednostki pozostało 8-letnie dziecko, które nie przeżyło tego wypadku. W tym samym dniu, na jeziorze Bełdany rozpędzona łódź motorowa uderzyła w jacht żaglowy.

Wielu żeglarzy, po tych wydarzeniach, zaczęło zwracać uwagę, że osoby bez praktycznie żadnego przygotowania żeglarskiego o patentu mogą wypożyczyć dużą łódź motorową i pływać nią po mazurskich jeziorach. Brak umiejętności i doświadczenia może spowodować wypadek i narażać na niebezpieczeństwo inne osoby.

- Liberalizacja przepisów doprowadziła do tego, że niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie stwarzają zagrożenie dla siebie i innych. Takie uproszczenie nie powinno mieć miejsca – mówił burmistrz Mikołajek. - Mamy do czynienia z takimi żeglarzami czy motorowodniakami, którzy nie znają znaków żeglugowych. Powinniśmy zwrócić uwagę, żeby ci ludzie, którzy wypożyczają, byli w minimalnym stopniu przygotowani.

Burmistrz Piotr Jakubowski podkreśla, że coraz częściej nieprzygotowani do pływania po jeziorach turyści blokują ruch, płyną pod prąd czy doprowadzają do kolizji.

- Totalną głupotą jest wypożyczanie jachtów z ogromną mocą ludziom bez patentów - mówi stanowczo.

Mazurscy ratownicy – te błędy popełniają sternicy łodzi motorowych

Jak wskazują ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, mazurskie jeziora przeżywają oblężenie. Wypoczynkowi nad wodą sprzyja pogoda. Jednak poluzowanie przepisów dotyczących czarterów łódek prowadzi niejednokrotnie do niebezpiecznych sytuacji.

Obecnie przy czarterach łodzi żaglowej do 7,5 metra długości nie trzeba mieć dokumentów świadczących o tym, że posiada się stosowną wiedzę i umiejętności. Zdaniem ratowników weekendowe czy tygodniowe kursy na żeglarza jachtowego nie są gwarancją, że kursant potrafi żeglować.

- Możemy sobie zrobić kurs motorowodny czy żeglarski w weekend. Ale co ten człowiek, który przyjeżdża ze środka Polski na Mazury i drugi raz w życiu widzi na oczy jezioro może wiedzieć, jak prowadzi się łódkę, jak się nią manewruje. Tak jak w trzy dni nie zostaniemy lekarzem, ratownikiem czy prawnikiem, tak ani żeglarzem, ani sternikiem motorowodnym też nie zostaniemy po kilkudniowym szkoleniu – mówi ratownik MOPR Tomasz Kurowicki.

Dodał, że jest takie powszechne, ale błędne przekonanie, że z pływaniem łódką jest podobnie, jak z jazdą na rowerze. Tymczasem rozpędzona łódka nie zatrzyma się w miejscu tylko płynie dalej. Może wpłynąć w pomost przy okazji wyrządzając krzywdę ludziom, łamiąc im nogi, przewracając na pokład, wypychając za burtę albo kalecząc, czy obcinając palce.

Umiejętności żeglarzy na Mazurach często są niskie

Ratownicy MOPR, którzy na co dzień niosą pomoc żeglarzom i wodniakom na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, oceniają, że ich umiejętności są niskie. Najlepiej widać to w portach, gdy jachty spływają do kei.

- Większość wpływa z podniesionym mieczem i płetwą sterową manewrując na silniku i są zdziwieni, że rozbijają przy okazji 10 łódek. Wpadają tam, gdzie mają wolne miejsce i krzyczą Udało się! Zacumowaliśmy! – opowiada Tomasz Kurowicki.

Żeglarze nie wiedzą też, co to jest muring i nie potrafią tym sposobem zacumować do nabrzeża lub pomostu.

- Niedzielni żeglarze nie umieją czytać znaków kardynalnych informujących o miejscach niebezpiecznych, najczęściej o mieliznach i rafach kamiennych. Odbieramy potem telefony od ludzi, którzy dzwonią po pomoc techniczną i są zdziwieni, że na środku jeziora łódka rozbiła się na kamieniach – wskazał ratownik.

Więcej o tym przeczytacie tu:

- Apelujemy do wszystkich wypoczywających na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Bądźmy ostrożni, bo nie jesteśmy tu sami. Woda to żywioł i wystarczy chwila, aby przyjemny pobyt zakończył się smutnym finałem – mówią mazurscy ratownicy.

ReklamaC1 - Patronite

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 11

  • 6
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 1
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 1
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 1
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 1
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 1
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

ReklamaB0 - OW Wodnik

Daj nam znać

Jeśli coś się na Mazurach zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB1 - Amax
ReklamaA2 - Sailing Machine