ReklamaA1 - Papugarnia Wilkasy

Pętla Mazurska w wykonaniu Marka i Dominika

Pętla Mazurska w wykonaniu Marka i Dominika
Pan Tadzio pomaga żeglarzom od wielu lat pokonać teren między jeziorami Tyrkło i Buwełno fot. Dominik i Marcin

Jedną z misji naszego portalu, jest popularyzacja pomysłu wykonania pętli mazurskiej i połączenia przeprawą jezior Śniardwy i Niegocin. Mimo, że pomysł ma wielu zwolenników, odzywają się też osoby, dla których tereny wokół jezior Tyrkło i Buwełno są zbyt cenne, ciche i spokojne by je komercjalizować i łączyć.

Należy jednak pamiętać, że pętla mazurska (nazywana często małą pętlą mazurską) jest drożna dla mniejszych jednostek i "sprytnych" (czyt. upartych) sterników już od dawna. Dzięki naszemu czytelnikowi, możemy Wam przybliżyć sposób, jak ową pętlę mazurską pokonać...

Za opis realizacji posłuży nam wpis Marka Wysmułka, który wraz z Dominikiem jest również bohaterem rejsu i załączonych zdjęć.

Relacja Marka - mała Pętla Mazurska

Przebieg trasy, wyprawy Marka i Dominika
Przebieg trasy, wyprawy Marka i Dominika

Zawsze chciałem odkryć jakieś inne szlaki, niż mazurska klasyka "północ/południe" i paradoksalnie wrócić do klasyki (!) żeglarstwa, rezygnując z silników, pozostać tylko z żaglem, wiosłem i liną.

Takim szlakiem od lat omawianym przy niezliczonych ogniskach i tawernianych imprezach jest MPM wiodąca z Niegocina, przez Boczne, Jagodne, Kanały Mazurskie, Tałty, Mikołajskie, Śniardwy, Tyrkło, Buwełno, Wojnowo i z powrotem na Niegocin.

Szlak ma trzy szczególne uwarunkowania:

  • ponieważ Buwełno z Wojnowem łączy maleńka rzeczka, nie da się tej pętli zrobić niczym większym niż Omega, a nawet niczym typu Orion, bo jacht (? - łódka !) musi być mieczowa bez kila,
  • pomiędzy Tyrkłem i Buwełnem nie ma połączenia wodnego i trzeba łódki przewieść ok 2 kilometry po lądzie,
  • Buwełno i Wojnowo są objęte zakazem używania silników spalinowych.

Tym samym szlak jest dość wymagający, ale dzięki temu chyba jest tak cudowny i rewelacyjny. Polecam każdemu, kto lubi Mazury i pragnie tego "czegoś".

Pierwsze założenie podczas rejsu... Nigdzie nam się nie spieszy - tak też można pokonywać kanały
Pierwsze założenie podczas rejsu... Nigdzie nam się nie spieszy - tak też można pokonywać kanały

Myśmy (z moim przyjacielem Dominikiem) wzięli Omegę z jednej z przystani na Kisajnie. Omega stara, ale to dobrze, bo miała podłogę, a to ważne kiedy postanowiliśmy nocować na łódce, żeby materac leżał nad wodą (na omedze nie istnieje pojęcie "sucha zenza" ). Przypilnowaliśmy, żeby wziąć dobre lekkie pagaje, bosak, pych, sprawdziliśmy stan reszty sprzętu, zapakowaliśmy nasze rzeczy w worki, wcisnęliśmy je w dziób i w pawęż (znowu wielka zaleta starych Omeg) i ruszyliśmy.

Przepłynęliśmy "starym kanałem" tj. Kanałem Niegocińskim na Niegocin na pagajach, dalej po jeziorze na żaglach i dotarliśmy do przylądka Kula, gdzie złapała na burza. Szczęśliwie plandeka wzięta ze sobą, okazała się doskonałym tentem. Przez Kulę na pagajach i dalej na żaglach przez Jagodne do Kanałów i znowu pagaje. Po drodze oczywiście punkt obowiązkowy programu "każde Mazury" tj. platforma Smażalni Mazurskiej (mniam mniam). Zjedliśmy rybkę na łódce na środku jeziora Szymon. Dalej na pagajach dotarliśmy do słynnych Skorupek. Następnie popłynęliśmy na Tałty - jakież to piękne jezioro z najpiękniejszym widokiem południowego słońca ever - i żeglując dotarliśmy do Mikołajek.

Omega jest niezwykle szybka łódką i nawet przy minimalnym wietrze płynie bardzo żwawo, co daje dodatkowe poczucie zabawy. Z Mikołajek popłynęliśmy na Śniardwy i tam do rezerwatu Łuknajno, który jest tak bardzo odcięty od świata, że można go zobaczyć jedynie z platformy widokowej zza zagajnika. Dalej "poszliśmy" (zgodnie z nomenklaturą żeglarską) na Suchy Róg i dalej na jezioro Tuchlin.

Za takie widoki... kochamy Mazury
Za takie widoki... kochamy Mazury

Tu dwie kwestie. Jedna to płynięcie Omegą przez Śniardwy robi wrażenie. Kruchość łódki w zestawieniu z bezkresem tego jeziora zdecydowanie robi wrażenie. Druga sprawa to ten Tuchlin. Szukaliśmy wejścia na to jezioro bardzo długo, bo cała zatoka jest zarośnięta trzciną. Nawet z geolokalizacją nie mogliśmy znaleźć wejścia. Dopiero wejście na maszt pozwoliło odnaleźć azymut przecinki i ostatecznie samą rzeczkę do jeziora. Jedną z najfajniejszych przygód było wypłynięcie z Tuchlina rzeką na żaglach (!). Poczuliśmy się jakbyśmy płynęli jakąś Amazonką. Załączam filmik z tego płynięcia. Genialne (dop. redakcji - na końcu materiału wspomniany film).

Następnie kolejna doskonała rybka w smażalni w Okartowie i stamtąd na Tyrkło. Wysoki brzeg Tyrkła powoduje, że ciężko się na nim żegluje, toteż pomagaliśmy sobie pagajami. Kolejne ognisko na polanie na północnym brzegu Tyrkła i czekała nas przygoda z przewożeniem jachtów.

Między jeziorami Tyrkło i Buwełno - klasyczny hals na kołach
Między jeziorami Tyrkło i Buwełno - klasyczny hals na kołach

Tydzień wcześniej przyjechaliśmy sprawdzić jakie są możliwości przewiezienia jachtu i szczęśliwie w Cierzpiętach jest Pan Tadzio, który ma "traktora" i do którego trzeba zadzwonić godzinę wcześniej, żeby wziął przyczepę i przyjechał. Zabierając łódki z Tyrkła zrzuca je z powrotem na Buwełnie i można płynąć dalej.

Buwełno - ach jakie to piękne jezioro, tym bardziej, że zupełnie puste (z maleńkim ruchem lokalnym i to też dopiero na północy). Po dopłynięciu do końca jeziora, pojawia się wspominana wcześniej rzeczka (Głaźna Struga), przez którą trzeba łódkę przeciągnąć, bardziej niż nią przepłynąć.

My dodatkowo mieliśmy świetną przygodę, bo w rzece, leżącej w wąwozie, leżały kule siana zebranego z pól powyżej. Przeciśnięcie Omegi przez te przeszkody było doskonałą zabawą. Na zdjęciach widać, że taka kula, to nie przelewki.

Bala słomy to spora przeszkoda i niespodzianka w jednym
Bala słomy to spora przeszkoda i niespodzianka w jednym

Wejście na Wojnowo zapewnia kolejne cudowne widoki i doznania ponieważ południe Wojnowa to terra incognita a przez to licencja poetica Natury. Pozostaje tylko wyjście z Wojnowa na Niegocin, którego południowo wschodni brzeg jest tak samo nieznany jak południe Wojnowa czy Buwełna. Biwakowanie tam, w tej krystalicznie czystej wodzie daje mnóstwo radości.

Na koniec naszej wyprawy oczywiście kolejne ognisko na Leśnej Kei w Rydzewie i na drugi dzień spłynęliśmy przez Niegocin starym kanałem na Kisajno i do portu, zdać łódkę.

To tak w skrócie. Nie opisuję szczegółów, bo niech każdy przeżyje swoje przygody. Jak się spotkamy na szlaku, któregoś pięknego dnia, to przy ognisku (a jakże !) lub przy rybce (takoż !) będzie co opowiadać.

Ahoj !

Jak się okazuje, żeglarstwo na Mazurach nie lubi komplikacji i sztucznego tworzenia problemów, jest stosunkowo proste w planowaniu i wykonaniu. Wystarczy chcieć - odpowiada to za 90% sukcesu. Namawiamy naszych czytelników do powtórzenia przygody Marka, a tych, którzy przeżyli podobne - do podzielenia się historiami z nami. Czekamy na Wasze materiały na info@mazury24.eu.

Więcej SUPer historii Marka, znajdziecie na profilu FB - facebook.com/marek.wysmulek, a teraz koniecznie zobaczcie film i zdjęcia.

ReklamaC1 - Patronite

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 17

  • 16
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 1
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

ReklamaB0 - Karos Pomosty Pływające

Daj nam znać

Jeśli coś się na Mazurach zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB1 - To tutaj
ReklamaB2 - Marina Bajana
ReklamaA2 - Tło Dla Mew