W poniedziałek z rynku w Kętrzynie ruszy rowerowa wyprawa w góry. Do przejechania będzie 800 kilometrów. Wszystko dla małego chłopca z Mazur, który zmaga się ze śmiertelną chorobą. To próba zwrócenia uwagi na pomoc dla dziecka walczącego z nowotworem.
To duży dystans i spory wysiłek – 800 kilometrów do przejechania na rowerach. Jednak to nic nie znaczy wobec ciężaru walki z chorobą nowotworową, z którą zmaga się 3-letni Jaś. Dlatego ojciec chłopca, jego chrzestny wraz z innymi osobami ruszają w trasę z Mazur w góry.
Rodzice zbierają środki na leczenie w specjalistycznej klinice w Barcelonie. Koszty sięgają ponad 2 mln złotych.
- Wraz z jego ojcem chrzestnym organizujemy Rajd Rowerowy Mazury-Góry „WalkaJanka”. Rajd wyrusza z Kętrzyna w dniu 25.07.2022 o g. 9.00 spod ratusza i przez Jasna Górę w dniu 29.07.2022 dotrze do Zakopanego – mówi ojciec chorego chłopca. - Zapraszamy wszystkich, którzy zechcą odprawić nas w drogę, nasza trasa będzie liczyła blisko 800 km. Jeżeli macie możliwość, przybądźcie rowerami, motocyklami lub tym czym chcecie. Nasza propozycja jest taka abyście nas odprowadzili do pierwszej miejscowości tj. m. Wajsznory. My kręcimy kilometry, a was jak już to powtarzaliśmy będziemy prosić o nagłaśnianie naszej wyprawy i to nie tylko poprzez FB, ale również pisząc, dzwoniąc do telewizji, radia, prasy itp. Niech wieść o tym, że mały superbohater tym razem sam potrzebuje pomocy obiega świat – pisze ojciec chłopca.
3-letni Jaś walczy o życie. Choroba to neuroblastoma, nowotwór w IV stopniu zaawansowania. Organizm dziecka zajęty jest już w 70% przez chorobę.
2 maja br. Jaś zaczął uskarżać się na przeszywający ból całego ciała. Od jakiegoś czasu narzekał, że boli go nóżka.
- Byliśmy z nim u lekarza, ale podejrzewano, że to skręcone kolano. W majówkę stan synka bardzo się pogorszył. Z bólu nie mógł nawet leżeć, nie mówiąc o chodzeniu. Nie mogliśmy wziąć Jasia na ręce, tak wszystko go bolało... Natychmiast pojechaliśmy na SOR. W szpitalu przeprowadzono szereg badań. Po dwóch dniach lekarze postawili diagnozę - neuroblastoma, bardzo złośliwy, bardzo niebezpieczny nowotwór... – wspominają rodzice chłopca. - Szoku i rozpaczy nie da się opisać... Przed chwilą byliśmy rodzicami zdrowego chłopca. Nagle staliśmy się rodzicami dziecka, zmagającego się ze śmiertelną chorobą... To nie był koniec tragicznych wiadomości, które spadały na nas jak grad ciosów. U Jasia nowotwór był już w czwartym stadium zaawansowania, pojawiły się przerzuty... Szpik i kości synka zajęte były przez komórki nowotworowe już w 70%
Janek jest poddany mocnej, skojarzonej chemioterapii. Guz zaczyna się powoli zmniejszać. Po ośmiu cyklach chemii lekarze zdecydują, co dalej.
Jak dodają rodzice chłopca, problemem jest fakt, że w Polsce leczenie neuroblastomy nie jest jeszcze mocno zaawansowane. Ze względu na stan zaawansowania choroby i dodatnią mutację genu NMYC jest duże ryzyko, że organizm Jasia będzie oporny na leczenie. Największą szansę na życie chłopiec dostanie w Barcelonie, w specjalistycznej klinice, w której leczy się najcięższe przypadki neuroblastomy.
- Niestety koszty są ogromne - cena za leczenie, za życie naszego synka to ponad 2 miliony złotych – mówią rodzice chłopca.
Jeśli chcecie i możecie pomóc Jasiowi w walce o życie i zdrowie, można dokonać wpłat pod tym adresem: Pomóż Jasiowi
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!