Coraz szybciej zbliża się 1 listopada, czyli Wszystkich Świętych. Poprzedzi je zaś „święto duchów” czyli anglosaski Halloween. Nie musimy obchodzić tego obcego święta, jednak warto wiedzieć, że również na Mazurach mamy takie miejsca, że „ktoś, coś słyszał, widział…” Czyli sprawdźmy, gdzie tu straszy i gdzie warto jesienią na Mazurach poszukać "duchów”.
31 października niektórzy z nas ulegną ponownie anglosaskiej modzie halloweenowej. Jej nieodłącznym elementem są wszelkiego rodzaju opowieści o duchach. Kiedy Anglosasi mają swój halloween, dawni Słowianie i Bałtowie obchodzili „Dziady” – czyli staropogańskie święto duchów.
Wierzyć czy nie, świętować czy się bawić? Jak kto chce. Warto natomiast wiedzieć, że jeśli chcemy na Mazurach odwiedzić takie miejsca, gdzie podobno straszy – takowe w regionie znajdziemy. Jeśli więc jesienią szukacie ciekawych tras wycieczkowych po Mazurach, możecie skorzystać z naszych wskazówek.
Zwiedzanie z duchami po „strasznych Mazurach” zaczynamy od miasteczka Ryn, a właściwie pokrzyżackiego zamku ulokowanego w tym miejscu.
Według lokalnych podań, straszy tam płacząca dama. Zjawa ma być duchem Anny, żony księcia Witolda, zamordowanej przez Krzyżaków, którzy mieli zamurować ją żywcem wraz w dziećmi w ścianach zamkowych komnat. Jeszcze dziś podobno można usłyszeć płacz zrozpaczonej matki, rozbrzmiewający nocą na zamku.
Jak twierdzi kustosz Zamku Ryn Wiesława Bujwid, Duch Białej Damy, to dobry i niegroźny duch. Interesujące jest to, że objawia się wyłącznie mężczyznom, którzy zagubili się w zamku. Księżna Anna wskazuje drogę do komnat. Według kustosz, kilka osób przyznało, że widziało w oddali białą postać, która unosiła się w powietrzu. To jednak nie jedyna ciekawostka związana z zamkiem.
- W Rynie krążą legendy na temat tajemnych korytarzy łączących dawną krzyżacką twierdzę z okolicznymi budynkami. Z różnych opowieści wiemy o przynajmniej trzech podziemnych przejściach, które w przeszłości mogły służyć Krzyżakom w celach obronnych - zdradza Bujwid.
Warto się tam wybrać i wsłuchać w ciszę – może coś usłyszymy, zobaczymy?
Wielbark – powiat szczycieński. Według miejscowych legend straszyć ma tam w budynku plebanii przy kościele ewangelickim duch młynarskiego pachołka, który w tym obiekcie się powiesił. Kościół i znajdująca się obok plebania stoją do dziś. Czy jednak ktoś odważy się tam pójść po zmroku?
Węgielsztyn, pow. węgorzewski. Na trasie z Węgorzewa do Węgielsztyna, kiedy już miniemy dwa ronda, to po lewej stronie drogi zobaczymy Lisią Górę. Musimy jej szukać ponieważ coraz bardziej zarasta krzakami i drzewami.
Według miejscowych legend na tym wzgórzu znajdował się niegdyś zamek, który miał w całości zapaść się po ziemię. Jedynym śladem po istnieniu takiego obiektu miała być żelazna, potężna pokrywa.
Jak podają miejscowi, bawiące się na wzgórzu dzieci kiedyś zauważyły, że ciężka pokrywa jest odsunięta. Wiedzione ciekawością zeszły po drewnianych schodach do podziemi. Tam zaś dotarły do dużej komnaty, pełnej kosztowności – drogich kamieni i złota.
Wtedy z ciemności usłyszały głos: „My jesteśmy przeklęci i wy jesteście przeklęte!”. Przerażone dzieci pobiegły w górę schodami, a tam… ciężka klapa była znowu zasunięta. Jak głoszą miejscowe podania, w ciche noce, przy blasku księżyca, około północy można usłyszeć jęki, płacze i szlochy zaginionych dzieci.
Jeśli zaś chcemy zobaczyć „pannę z zaświatów” musimy dotrzeć do miejscowości Talusy w powiecie ełckim, do szosy łączącej Orzysz z Ełkiem. Tam znajdziemy niewielką, boczną drogę, przy której znajduje się góra z cmentarzem z czasów I wojny światowej. Rodowici Mazurzy wzniesienie nazywali Pielakornią. Wierzyli, że stał tam kiedyś zamek, który zapadł się do wnętrza góry.
Natomiast raz na pięćdziesiąt lat pojawiać się tam ma cała w bieli, niewinna córka przeklętego pana zamku i prosi przechodzącą kobietę o kupienie w Ełku butów. Zjawa wręcza pieniądze i stawia warunek – nie wolno się targować przy kupnie. Legenda głosi, że jeśli biała pani otrzyma nowe buty, z zapadłego zamku i jego mieszkańców zostanie zdjęte zaklęcie, a wybawicielka stanie się bogata. Podobno zjawę widziano wielokrotnie w tym miejscu.
W budynku dawnego dworku z pierwszej połowy XVIII w. mieści się obecnie Muzeum Kultury Ludowej. Według lokalnych informacji znajdują się tam wiekowe drewniane schody, na których około północy ma pojawiać się mężczyzna w długim, czarnym, skórzanym płaszczu. Raz widziany był w kapeluszu, innego razu świecił łysiną.
Już pierwsza polska rodzina, która przeniosła się tu z Wileńszczyzny w 1945 r., nie wytrzymała w dworku nawet kilku nocy. Duch miał być bardzo uciążliwy. Kto tam straszy? To ponoć duch SS-manna, który długo umierał w tym domu na przełomie 1944 i 1945 r., gdy urządzono w nim szpital polowy. Pracownicy muzeum, zagadywani o ducha w czarnym płaszczu, znacząco się uśmiechają.
Na Mazurach znajdziemy wiele ciekawych miejsc owianych nie mniej interesującymi legendami. Jedno z nich znajduje się w miejscowości Rapa i jest rodowym mauzoleum, które zaprojektowano i wybudowano w formie piramidy. Tu pojawiają się legendy o klątwie rodem ze starożytnego Egiptu oraz miejscami niezwykłej mocy.
Lata 70-te XX wieku. Okolicznym rolnikom na Mazurach zaczynają, właściwie bez powodu, zdychać krowy. Nie mogąc znaleźć racjonalnego wytłumaczenia tego zjawiska, gospodarze kierują swoje podejrzenia w kierunku niezwykłego mauzoleum – piramidzie w Rapie.
Według niektórych dostępnych informacji odpowiedzialny za jej budowę był Friedrich Heinrich von Fahrenheid. Piramida miała powstać w 1811 roku dla trzyletniej córki Ninette. Dziewczynka zachorowała na szkarlatynę i zmarła. Tu pojawia się kolejna legenda, która głosi, że za śmiertelną chorobę, którą zdiagnozowano u Ninette miała odpowiadać klątwa egipskiego boga Anubisa. Według przesądu jego dotknięcie wiązało się ze ściągnięciem na siebie nieszczęścia. To właśnie miała uczynić mała Ninette.
Z biegiem lat w piramidzie w Rapie składano ciała kolejnych zmarłych przedstawicieli rodu von Fahrenheid.
Co takiego się tam wydarzyło, że okoliczni mieszkańcy, w latach 70-tych XX wieku niespodziewanie zdecydowali, że odetną zmumifikowanym ciałom głowy, by dusze zmarłych zaznały spokoju i zaprzestały dręczenia zwierząt? Zabieg ten przeprowadzono m.in. w Rapie, w grobowcu w Zakałczu Wielkim i innych pobliskich mogiłach.
Czy ten zabieg okaleczenia zwłok faktycznie powstrzymał dusze zmarłych przed wyrządzaniem kolejnych szkód? Tego nie wiadomo.
Na koniec zamek w Reszlu. Co prawda nie zachowały się żadne wzmianki o duchach czy innych niesamowitych zjawiskach w tym obiekcie, jednak warto tu zajrzeć – ponieważ właśnie w okolicach zamku w Reszlu zapłonął ostatni stos w procesie o czary w Europie.
Zamek w latach 1350-1401 i jest niemym świadkiem długotrwałego konfliktu polsko-krzyżackiego. Był bowiem wielokrotnie oblegany i zdobywany. Jest więc miejscem wielu toczonych bitew w średniowieczu. Gotycki zamek w Reszlu był tzw. zamkiem biskupim, czyli siedzibą biskupa. Obiekt został wzniesiony prawdopodobnie na terenie zniszczonej osady pruskiego plemienia Bartów.
Ostatnią spaloną na stosie ofiarą była Barbara Zdunk. Sprawa oskarżenia zaczęła się nie od domniemanych czarów, ale od pożaru, który w 1807 roku strawił prawie całą zabudowę Reszla.
W śledztwie nie udało się znaleźć winnego, zatem podejrzenie padło na kobietę od lat oskarżaną o czary. Mimo tortur nie przyznawała się do winy. Po kilku latach zapadł wyrok uznający Barbarę Zdunk za winną zarzucanego czynu i skazano - jako oskarżaną również o czary - na spalenie na stosie.
21 sierpnia 1811 roku skazaną przewieziono na Szubieniczną Górę blisko Reszla, gdzie egzekucji dokonał kat z Lidzbarka Warmińskiego. Pamiątką po tych wydarzeniach jest piwnica na zamku w Reszlu, gdzie najprawdopodobniej Barbara Zdunk była więziona i gdzie chętnie zaglądają teraz turyści. Kto wie, może ktoś coś zobaczy, usłyszy…?
Wierzyć, czy nie wierzyć? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że jeśli poszukujecie pomysłu na jesienne wojaże po Mazurach, może warto odwiedzić właśnie te miejsca i sprawdzić samemu?
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!